niedziela, 9 grudnia 2012

22. Też kiedyś będziemy tam stali.

I już w domku. Ciesze się , ale Paryż był i tak cudny. Ciesze się bo ten lot był taki jakiś patologiczny. Chłopcy rysowali śpiącemu Niallowi kutasy na twarzy. Zabierali mu jedzenie. Dosłownie byli wredni. Oczywiście nie przyłączyłam się do nich a jednak wszystko zwalili na mnie. Na szczęście blondasek nie uwierzył im. Kiedy weszłam do domu Joelle i tato rzucili się na mnie. Tęsknili. Ucieszyłam się i to bardzo.
-Tato, Joelle mogę z wami pogadać ? -Spytałam od razu.
-Dziecko powiedź , że nie jesteś w ciąży . -Powiedział ojciec.
-Co ? Ja w ciąży ? -Wybuchnęłam śmiechem. Oboje odetchnęli z ulgą.
-Chodzi o taką jedną malutką sprawę. - Powiedziałam.
-A konkretniej ? - Spytał tato.
-Czy jest możliwość żebym zamieszkała z wami ? Wiem , że nie powinnam o to pytać bo teraz wy macie swoją rodzinkę i chcecie założyć nową, ale...- Nie dokończyłam bo Joelle zaczęła mnie tulić.
-Kochanie oczywiście , że się zgadzamy. -Krzyknęła zanim tato zdążył coś powiedzieć . Uśmiechnął się widząc reakcję swojej narzeczonej .
-No to widzę , że ostania decyzja należy do mamy . -Powiedział. Bałam się tego .Może i ja i mama nie miałyśmy najcudowniejszego kontaktu ze sobą, ale wątpię żeby pozwoliła mi przeprowadzić się do Londynu.
-A mogę się dowiedzieć co się stało , że tak nagle chcesz tu mieszkać ? -Spytał tato.
-Ty na serio nie widzisz , że jest zakochana ? -Spytała Joelle w końcu mnie puszczając już mnie dusiła. 
-Miałem nadzieję , że powiesz , że dla twojego kochanego staruszka. - Zaśmiałam się razem z Joelle po czym pobiegłam do swojego pokoju. Trzeba było jeszcze uzgodnić to z mamą. Louis nie wiedział, że już się pytałam. Miałam to zrobić pod koniec wakacji. Na razie jednak nic mu nie powiem. Szybko się rozpakowałam i położyłam do łóżka. Dzień na serio był strasznie męczący.

                                                        ***
Od kilku dni ja i Louis nie widzieliśmy się zbyt często. Pomagałam tacie i Joelle w przygotowaniach do ślubu aż w końcu nadszedł ren cudowny dzień. Szykowałam się z nią w jej garderobie już od samego rana. Te wszystkie maseczki i takie tam. No pierwszy raz było mi tak miło. Ciągle byłam ciekawa co teraz robi Louis. On pewnie się, aż tak strasznie nie stroi . Przecież jest facetem.
-Nie myśl tak o nim.- Powiedziała nagle.
-Ale o co Ci chodzi ? -Zaśmiałam się.
-Oj ty już dobrze wiesz o co . - Powiedziała.
-Oj przepraszam po prostu stęskniłam się za nim- Powiedziałam.
-Rozumiem co czujesz. Też jestem zakochana.
-A wiesz co nie widać. - I obie wybuchnęłyśmy panicznym śmiechem. Czas leciał strasznie szybko. Wcisnęłam się w moją kieckę , Joelle w swoją i już czekałyśmy na kosmetyczkę i fryzjera.
 Kiedy nastał czas wyszłyśmy z domu i od razu popędziłyśmy do pięknej limuzyny. W kościele miał czekać na mnie Louios  a na Joelle tato. Kiedy dojechaliśmy ona pobiegła jeszcze poprawić makijaż i czekała na odpowiednią chwilę na wejście. Kiedy dostrzegłam Louisa z Niallem i Katie przed kościołem od razu podeszłam do nich. Louis wyglądał cudownie w tym garniturze. Od razu kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się.
-Wiesz , że wyglądasz cudownie? -Spytał.
-Nie. Nie wiem. - Zasiałam się. On lekko ucałował mój policzek. Na szczęście nie było nigdzie żadnych paparazzi a tak przynajmniej nam się wydawało. Powoli weszliśmy do tego pięknego kościoła. Od razu dostrzegłam tatę. Uśmiechnęłam się do niego .Już czekał na Joelle. Pewnie byłą teraz zdenerwowana jeszcze bardziej jak wcześniej. Usiedliśmy z Louisem w pierwszej ławeczce gdzie były nasze miejsca i wtedy usłyszeliśmy muzykę. Wielkie drewniane drzwi się uchyliły a przez nie zaczęła wchodzić Joelle. Wyglądała cudownie. No bo wiadomo kto jej pomagał.  Szła ze swoim ojcem. Uśmiechnęli się od mnie i Louisa. Chłopak złapał mnie za rękę.
-Też kiedyś będziemy tam stali.-Powiedział mi na ucho ucałowaywyując lekko mój policzek. Zaczerwniełam się , ale i ucieszyłam. To były najmilsze słowa jakie kiedy kolwiek usłyszałam od chłopaka. W końcu się  wszystko zaczęło i czekaliśmy tylko na ten wielki i piękny moment czyli ich pocałunek .  I tak to się stało. Tato , pomimo swoich lat wiązł swoją już żonę na ręce i wyprowadził z kościoła . My wszyscy goście szliśmy za nimi. Każdy wszedł do swojego samochodu a nowe małżeństwo do swojej limuzyny. Ja miałam jechać z Louisem no bo z kim innym. Kiedy weszliśmy do jego samochodu dostrzegłam , że uśmiech nie schodzi mu z twarzy.
 -A ty co tak zacieszesz ? -No musiałam zapytać.
-Bo wyglądasz cudownie. -Powiedział i się do mnie przybliżył. Zaczął mnie całować namiętnie. Odwzajemniłam to .Pierwszy raz całował mnie tak jak teraz. Tak dziko. Pocałunek trwał jakiś czas . Luzie zdążyli już odjechać do sali gdzie odbywało się przyjęcie, a my zostaliśmy sami. Czułam , że Louis chce TEGO i szczerze też chciałam, Ale nie tutaj. Po chwili się od niego oderwałam.
-Wiesz , że Cię kocham. -Powiedział.
-A ja Ciebie bardziej. - On się zaśmiał.
-Ja kocham Cię o milion razy bardziej niż twoje ja bardziej. -Zaśmiałam się.
-Skoro tak uważasz. - Powiedziałam. Ponownie go całując.


------------------------------------------------------------------------------
I rozdział 22 :P Przepraszam , że tak późno , ale najważniejsze , że jest. I znowu założyłam nowego bloga ;P Taak wiem jestem głupia no ale... :P  Tutaj macie do niego linak   http://shes-so-afraid-of-f-f-falling-in-love.blogspot.co.uk/

7 komentarzy:

  1. Super rozdział bardzo mi się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski! Warto było czekać
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. uu on chce TEGO :D bogac nie ! :D
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;) Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka rozdział jest niesamowity, nie mogę doczekać się następnego i mam dobrą (chyba) nwiadomość, nominiowałąm cię do Libster Award

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny? Już się nie mogę doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń