-Tatusiu. - Z samego rana weszłam do kuchni. On się zakrztusił swoją kanapką.
-Dziecko czy Ty się dobrze czujesz ? -Spytał wstając do mnie. Położył rękę na moim czole.
-Nie masz gorączki.- Powiedział. -Czego chcesz ? -Spytał po chwili.
-No bo wiesz moi znajomi organizują maraton filmowy.....
-Nie. -Powiedział zanim zdążyłam dokończyć.
-Ale tato - krzyknęłam.
-Nie spędzisz całej nocy z pięcioma facetami.
-Tato , ale tam po pierwsze będzie ich ochroniaż a po drugie ich dziewczyny.
-Nie. - Powiedział ponownie.
-Mama mi pozwala wychodzić do znajomych na noc. -Powiedziałam.
-Ale ja to nie twoja matka.
-Ale no tatoo. - Powiedziałam.
- Angel nie. Nie wiesz jacy oni są. Mogą coś Ci zrobić. -Powiedział , był już zdenerwowany.
-Ale oni mają pełno ochorniaży i będzie ich tam tylu , że nie zrobią mi nic. Tak poza tym wiem jacy są i nigdy by nie skrzywdzili dziewczyny. Nikogo . -Teraz to ja byłam zła na ojca. Może miał racje, może nie znałam ich zbyt długo no ale to One Direction oni tacy nie są. Każda dziewczyna ie o tym , że oni są najbardziej kochanymi i opiekuńczymi facetami na świecie.
-Zróbmy tak. Zgodzę się pod jednym warunkiem. -Powiedział po chwili.
-Jakim ? - Spytałam siadając przy stole.
-Wszystko będziemy mieli sobie wybaczone. Ty nie będziesz miała na mnie fochów. I na pewno nie będziesz miała czegoś do Joelle. -Powiedział.
-Ale ja nie mam nic do Joelle. -Powiedziałam lekko oburzona. Odgarnęłam włosy z policzka i wstałam.
-Umowa ? -Zapytał.
-Tak. -Powiedziałam. Szybko pobiegłam do mojego pokoju i chwyciłam za telefon.
-Heej sorki jeśli przeszkadzam , ale się udało. Mogę do was przyjść. :)
-No to świetnie podaj mi swój adres to ktoś przyjedzie po ciebie koło ósmej.
Zaczęłam skakać i piszczeć ze szczęścia. Wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy w których mogłabym pójść. Spakowałam do trony również kilka potrzebnych rzeczy takich jak ładowarka do IPoda , telefonu. Jakieś kosmetyki i kilka innych. O godzinie 15 miałam już wszystko spakowane. Więc miałam jeszcze sporo czasu dla siebie. Szkoda tylko , że nie wiedziałam co mam z nim zorbić. Z początku siedziałam na fotelu i się jedynie okręcałam, ale po kilku minutach mnie się to znudziło. Usiadłam więc przy komputerze i zaczęłam pisać z ludami. Tak mnie to wciągnęło, że nawet nie zorientowałam się, że jest już 19.
-Kurde. - Krzyknęłam. Szybko porwałam ubrania i zamknęłam się w łazience. Ubrałam strój przygotowany wcześniej i lekko się pomalowałam. Ponownie chciałam czuć się piękna. Albo po prostu chciałam aby Louis stwierdził , że jestem piękna . Uśmiechnęłam się patrząc na swoje odbicie. Zawsze tak robiłam gdy tylko byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Wtedy zadzwonił mój telefon. Był to nieznany numer. Odebrałam.
-Hallo ?
-Angel. Hej to ja Harry. Zaraz będę pod twoim domem.
-No spoczko to ja już wychodzę. -Powiedziałam i się rozłączyłam. Szybko wziełam swój plecak i go założyłam. Przez chwilę zastanawiałam się jeszcze jakie buty ubrać adidasy czy na obcasie. Wybrałam więc na obcasie aby wyglądać nieco lepiej. Tak też właśnie było.
-Tato to ja lecę. -Krzyknęłam.
-Angel zaczekaj. - krzyknął i pojawił się koło mnie.
-Będę do Ciebie dzwonił co jakiś czas i masz to. -Powiedział całując mnie w czoło i do ręki dął mi gas pieprzowy.
-Wolałbym żebyś to miała przy sobie. -Powiedział i mnie puścił.
-Jasne tato. -Uśmiechnęłam się. Spakowałam go do plecaka i wyszłam z domu. Czekałam jeszcze jakieś dwie minuty i Harry pojechał. Wsiadłam do samochodu i się z nim przywitałam. Zaczelismy jechać.
-No Angel może opowiedz mi coś o sobie. -Powiedział.
-A co tu gadać. - Powiedziałam.
-No mów dziewczyno. -Zaśmiał się , ja razem z nim.
-Dowiesz się w swoim czasie. -Przekręcił oczami.
-Już wiem co Louis w Tobie widzi. -Powiedział nagle.
-Co ? Jak to co we mnie widzi. Nie rozumiem. -Zdziwiłam się. Na serio nie czaiłam o co mu chodzi.
-Chyba mu się podobasz. - Powiedział. Wybuchnęłam śmiechem. Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę po chwili zaśmiał się ze mnie.
- tak w ogóle to z czego się śmiejemy ? -Spytał po jakimś czasie.
-Oj Styles. -Powiedziałam pod nosem . Wtedy dostrzegłam wielki piękny dom. Wjechaliśmy na jego posesje i już wiedziałam ,że to ich.
-Woooow . -Jedyne co z siebie wydałam.
-Mnie tam się jakoś nie podoba. - Powiedział.
-Jak coś takiego może się komuś nie podobać ? -Spytałm wysiadając już z samochodu.
-Za duży dom jak dla mnie . Pomimo tego , że jest nas pięciu. -Powiedział śmiejąc się.
-Jesteśmy. - krzyknął gdy tylko weszliśmy do ich domu.
-Angel poznaj Eleanor. -Powiedział Louis kiedy tylko mnie zobaczył. Wiedziałam dokładnie jak ona wyglądała ,nie przepadłam za nią. Ale co ja mogłam powiedzieć skoro jej nie znałam.
-Eleanor. -Powiedziała i odeszła. Nawet ręki mi nie podała. Widać było ,że Louis przejął się reakcją swojej dziewczyny na mnie. Dostrzegłam. że nie podoba jej się , że tu jestem. Usiadła na sofie a ja stałam jeszcze w przejściu. Chłopcy podbiegli do mnie i zaczęli mnie przytulać naraz. zgniatali mnie , ale na szczęście szybko puścili. Oj coś mnie się wydaje , że ten wieczór nie będzie do końca spokojny z nią. Usiedliśmy wszyscy w ich cudownym salonie i czekaliśmy na pierwszy film. Włączyli
-Dziecko czy Ty się dobrze czujesz ? -Spytał wstając do mnie. Położył rękę na moim czole.
-Nie masz gorączki.- Powiedział. -Czego chcesz ? -Spytał po chwili.
-No bo wiesz moi znajomi organizują maraton filmowy.....
-Nie. -Powiedział zanim zdążyłam dokończyć.
-Ale tato - krzyknęłam.
-Nie spędzisz całej nocy z pięcioma facetami.
-Tato , ale tam po pierwsze będzie ich ochroniaż a po drugie ich dziewczyny.
-Nie. - Powiedział ponownie.
-Mama mi pozwala wychodzić do znajomych na noc. -Powiedziałam.
-Ale ja to nie twoja matka.
-Ale no tatoo. - Powiedziałam.
- Angel nie. Nie wiesz jacy oni są. Mogą coś Ci zrobić. -Powiedział , był już zdenerwowany.
-Ale oni mają pełno ochorniaży i będzie ich tam tylu , że nie zrobią mi nic. Tak poza tym wiem jacy są i nigdy by nie skrzywdzili dziewczyny. Nikogo . -Teraz to ja byłam zła na ojca. Może miał racje, może nie znałam ich zbyt długo no ale to One Direction oni tacy nie są. Każda dziewczyna ie o tym , że oni są najbardziej kochanymi i opiekuńczymi facetami na świecie.
-Zróbmy tak. Zgodzę się pod jednym warunkiem. -Powiedział po chwili.
-Jakim ? - Spytałam siadając przy stole.
-Wszystko będziemy mieli sobie wybaczone. Ty nie będziesz miała na mnie fochów. I na pewno nie będziesz miała czegoś do Joelle. -Powiedział.
-Ale ja nie mam nic do Joelle. -Powiedziałam lekko oburzona. Odgarnęłam włosy z policzka i wstałam.
-Umowa ? -Zapytał.
-Tak. -Powiedziałam. Szybko pobiegłam do mojego pokoju i chwyciłam za telefon.
-Heej sorki jeśli przeszkadzam , ale się udało. Mogę do was przyjść. :)
-No to świetnie podaj mi swój adres to ktoś przyjedzie po ciebie koło ósmej.
Zaczęłam skakać i piszczeć ze szczęścia. Wyciągnęłam z szafy jakieś ciuchy w których mogłabym pójść. Spakowałam do trony również kilka potrzebnych rzeczy takich jak ładowarka do IPoda , telefonu. Jakieś kosmetyki i kilka innych. O godzinie 15 miałam już wszystko spakowane. Więc miałam jeszcze sporo czasu dla siebie. Szkoda tylko , że nie wiedziałam co mam z nim zorbić. Z początku siedziałam na fotelu i się jedynie okręcałam, ale po kilku minutach mnie się to znudziło. Usiadłam więc przy komputerze i zaczęłam pisać z ludami. Tak mnie to wciągnęło, że nawet nie zorientowałam się, że jest już 19.
-Hallo ?
-Angel. Hej to ja Harry. Zaraz będę pod twoim domem.
-No spoczko to ja już wychodzę. -Powiedziałam i się rozłączyłam. Szybko wziełam swój plecak i go założyłam. Przez chwilę zastanawiałam się jeszcze jakie buty ubrać adidasy czy na obcasie. Wybrałam więc na obcasie aby wyglądać nieco lepiej. Tak też właśnie było.
-Tato to ja lecę. -Krzyknęłam.
-Angel zaczekaj. - krzyknął i pojawił się koło mnie.
-Będę do Ciebie dzwonił co jakiś czas i masz to. -Powiedział całując mnie w czoło i do ręki dął mi gas pieprzowy.
-Wolałbym żebyś to miała przy sobie. -Powiedział i mnie puścił.
-Jasne tato. -Uśmiechnęłam się. Spakowałam go do plecaka i wyszłam z domu. Czekałam jeszcze jakieś dwie minuty i Harry pojechał. Wsiadłam do samochodu i się z nim przywitałam. Zaczelismy jechać.
-No Angel może opowiedz mi coś o sobie. -Powiedział.
-A co tu gadać. - Powiedziałam.
-No mów dziewczyno. -Zaśmiał się , ja razem z nim.
-Dowiesz się w swoim czasie. -Przekręcił oczami.
-Już wiem co Louis w Tobie widzi. -Powiedział nagle.
-Co ? Jak to co we mnie widzi. Nie rozumiem. -Zdziwiłam się. Na serio nie czaiłam o co mu chodzi.
-Chyba mu się podobasz. - Powiedział. Wybuchnęłam śmiechem. Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę po chwili zaśmiał się ze mnie.
- tak w ogóle to z czego się śmiejemy ? -Spytał po jakimś czasie.
-Oj Styles. -Powiedziałam pod nosem . Wtedy dostrzegłam wielki piękny dom. Wjechaliśmy na jego posesje i już wiedziałam ,że to ich.
-Woooow . -Jedyne co z siebie wydałam.
-Mnie tam się jakoś nie podoba. - Powiedział.
-Jak coś takiego może się komuś nie podobać ? -Spytałm wysiadając już z samochodu.
-Za duży dom jak dla mnie . Pomimo tego , że jest nas pięciu. -Powiedział śmiejąc się.
-Jesteśmy. - krzyknął gdy tylko weszliśmy do ich domu.
-Angel poznaj Eleanor. -Powiedział Louis kiedy tylko mnie zobaczył. Wiedziałam dokładnie jak ona wyglądała ,nie przepadłam za nią. Ale co ja mogłam powiedzieć skoro jej nie znałam.
Fajne..
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na nextt'a!!!!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuń