sobota, 17 listopada 2012

11. Tylko nie moje marchewki.

-Dlaczego mnie unikasz ? - W moich drzwiach pojawił się Louis.
 -Louis sorki , ale muszę wychodzić. - Powiedziałam.
-Wiem , że nie musisz i znowu to robisz. Chodzi o to , że Cię pocałowałem ? -Spyta. Spojrzałam na niego .
- Nie no co ty. -Zaśmiałam się. - I Cię nie unikam. - Powiedziałam.  Chciałam jakoś go ominąć , ale wszedł do mojego domu.
 -Naprawdę ? -Spytał wchodząc dalej . -Jakoś nie chce mi się świeżyć - Powiedział. Westchnęłam.
 -No dobra Louis. -Zaczęłam. - Nie mogę się z tobą zadawać. -Mówiłam. -Angel idiotko zamknij się- Pomyślałam.  Chłopak spojrzał na mnie.
 -A to niby dlaczego ? - Spytał.
  -Chodzi o Eleanor. Nie mogę się z tobą zadawać bo chyba cię polubiłam i nie chce żeby ona myślała , że chcę Ciebie poderwać. - Chłopak się zaśmiał. -No niee. Idiotka. Idiotka. -Pomyślałam. - Masz jeszcze czas. Wieeeej -Ponownie pomyślałam.
-Nie rozumiem cie. - Powiedział. Nic nie od powiedziałam.
 -To ja chyba powinien trzymać się jak najdalej od ciebie. - Powiedział i zaczął się do mnie przybliżać.
-Nieee.  -Krzyknęłam i zaczęłam się odsuwać chciał mnie pocałować.
- Angel no kituje. Chodz tu. - Powiedział i mnie przytulił. Nie no nie czaje nic.
-Angel rozumiem i nie bój się o nic. Możemy się przyjaźnić.  -Powiedział całując mój policzek. No poderwać laskę to on umie.-Błagam cię nie rób tego więcej.  -Pomyślałam. Patrzyłam na niego uśmiechał się. -No idz już idz bo zaraz nie wytrzymam i rzucę się na ciebie i będziesz żałował że tu przyszedłeś. - Pomyślałam i się lekko zaśmiałam.
-A tobie teraz co ? - Spytał z chytrym uśmieszkiem.
 -Nie. Niic . -Powiedziałam i już wybuchnęłam śmiechem.
-Nie czaje dziewczyn. -Powiedział pod nosem. - Serio co siedzi w tej twojej malej główce ? - Spytał śmiejąc się ze mnie.
-Oj wolałbyś nie wiedzieć. - Powiedziałam idąc w stronę salonu. Chłopak podążył za mną Włączyliśmy telewizor.
 -A może jednak mnie olśnisz.  -Powiedział.
 -Chłopie jak ci powiem to się załamiesz psychicznie. - Powiedziałam a on ponownie się zaśmiał.
 -Dziewczyno zmień dilera albo bierz  o połowę mnie. - Powiedział ponownie się śmieją.
-No wiesz Louis jeśli będziesz tu dalej siedział to będzie to niemożliwe. - Pomyślałam . Westchnęłam. Po kilku sekundach usłyszałam , że ktoś wchodzi do domu. Był to ojciec.
 -No Louis tak myślałem , że Cię tu spotkam. - Powiedział staruszek. Przekręciłam jedynie oczami.
 -Jakieś plany macie na wieczór ? - Spytał.
 -Nie -Krzyknęłam.
-Jeszcze nie. - Krzyknął Louis w tym samym czasie co ja i spojrzeliśmy na siebie.
 -Jeszcze nie ? -Spytałam patrząc na niego .
-No właśnie na co masz dzisiaj ochotę ? -Spytał.
 -Na Ciebie. - Ponowie poniosła mnie moja wyobraźnia. -A nie wiem . Jak dla mnie to nawet można nic nie organizować. - Powiedziałam. - No Angel za skromna  jesteś  - Pomyślałam. Westchnęłam.
 -O nie ma. -Powiedział. Wstał z sofy i złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć do mojego pokoju.
-Louis wytłumaczysz mi co my tu robimy ? - Spytałam.
-Wymyśliłem co dzisiaj będziemy robili. - Powiedział.
 -No oświedż mnie. - Przekręcił jedynie oczami.
 -Spakuj się idziesz do nas na noc!
-Znowu maraton filmowy ?
-Niee.
-Aż się boje.
-I powinnaś . -Powiedział.
-Okeeey. -Przeciągnęłam i zaczęłam pakować jakieś potrzebne rzeczy na noc.
-Będziemy mieć jakieś zabawy przez calussssienką noc.  -Powiedział przeciągając bardzo, ale to bardzo słowo 'calusienka' Westchnęłam.
 -Serio już się boje.
 -Trzeba jeszcze powiadomić chłopaków. - Zaśmiałam się jak tylko to powiedział. Cały Louis.
-Widzę , że na spontana lecisz . -Zaśmiał się i napisał do każdego sms'a.
Zanim wyszliśmy razem z Louisem nieco się przebraliśmy. No chodzi mi o czapki okulary i jakieś przyklejane wąsy które nie chcę wiedzieć z kąt on miał. Przykleił je sobie i mieliśmy iść na miasto po jakiś zapas na wieczór.  Poszliśmy do tesco  gdzie wlazłam do wózka i Louis zaczął mnie wozić. Ludzie się na nas gapili jak na jakiś idiotów a my biegaliśmy między półkami. Louis pakował na mnie wszystko co chciał kupić.  Wystraszyła mnie ilość alkoholu. Na szczęście nie pozostał jedynie na alkoholu gdy pakował słodycze aż oczy mi się świeciły. Niestety po jakimś czasie zatrzymał nas ochroniaż i kazał mi wysiąść z wózka. W żartach się obraziliśmy na kolesia który miał wylane i szłam dalej o własnych nogach. No niee ja się tak męczyć mam ? W końcu dotarliśmy do kasy, zapłaciliśmy i już jechaliśmy do domu. Co się okazało Zayn  pojechał na randkę z Perrie, i przez pewnie czas miała być nas tylko piątka.  Kiedy weszliśmy tylko do ich domu cała trójka rzuciła się na mnie i zaczęli mnie dusić.
 -Ja chce żyć! - krzyknęłam. Każdy się zaśmiał i mnie puścił. Od razu pobiegliśmy rozpakowywać wszystko do kuchni. kiedy Niall zobaczył to całe żarcie. No normalnie było widać miłość w jego oczach do tego jedzenia. Dosłownie porwał jeden worek i zaczął uciekać do swojego pokoju. Spojrzałam na niego jak na debila.
 -Nie przejmuj się. On tak zawsze. - Powiedział Liam sypiąc chipsy do wielkiej miski. Serio jak na tyle osób to tego było sporo i to bardzo. Po godzince cały salon był przygotowany , smakołyki , alkohol dosłownie idealnie. Niall cały usmarowany w czekoladzie zszedł do nas. Zaczęłam się z niego śmiać tak bardzo , że aż leżałam na ziemi i nie wytrzymywałam. Reszta zamiast śmiać się z blondyna to śmiali się ze mnie. Horan szybko poszedł się umyć i już po kilku minutach każdy z piwem w ręku siedział w kółeczku.
 -no to kto kręci ? -Spytałam.
 -Dziewczyny mają pierwszeństwo. - Powiedział Liam upijając łyk piwa.
-No dobra. - I zakręciłam. -Harry -Krzyknęłam. -Prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie. -Powiedział przybijając piątkę z Liamem .
-Idz do lodówki i zjedz Louisowi wszystkie marchewki. -Powiedziałam z uśmieszkiem patrząc to na Louisa to na Harrego.
 -Tylko nie moje marchewki. - Krzyknął mój przyjaciel.
-No błagam nie każ mi tyle tego jeść. - Powiedział loczek.
 -No dobra tylko dwie. - Powiedziałam. Chłopak wstał niechętnie i podszedł do lodówki. Wyciągnął warzywo i z obrzydzeniem zaczął jej jeść.
-Angel widzisz tam jest Justin Bieber.. - Krzyknął Louis pokazując za okno.
 -Nie nabierzesz mnie. - Powiedziałam wiedząc ze bylo to na celu oddania Louiosowi jego marchewek.
-Zemszczę się za te marchewki.- Powiedział Louis. Wytknęłam mu język.
-I ja też. Dalej mam ten smak w ustach - Powiedział skręcając się loczek. Teraz była kolej Harrego na kręcenie. Modliłam się aby nie na mnie. . Wypadło na Liama.
-Woooohooo. Nie ja .-Zaczęłam się drzeć.
-Wzywanie. - Powiedział Daddy.
- Dotknij  nosem łokcia. -Powiedział Harry.  Liam chwilkę pomyślał. Dziwiłam się na co on myśli skoro ma dotknąć łokciem nosa. Po kilku sekundach przybliżył się do mnie i dotknął mojego kocia nosem.
-Wykonane, - Zaśmiałam się.
-Alee.... -Harry powiedział.
_No Harry wykonał . Nie powiedziałeś , że swojego ma dotknąć. -Zaśmiałam się. Loczek się oburzył ;lekko. Potem była kolej  Nialla. Harry mu musiał kanapkę robić no tego to się wszyscy spodziewali. Na szczęście nikt nie musiał robić jakiś zboczonych rzeczy bo na to ja bym się nie zgodziła w życiu.


------------------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo was przeoraszma, że dopiero teraz dodaje rozdział ale od wczoraj mnie w domu nie było. Rano u kolerzanki udało mi się zmienić tło bloga i chiałam dodać rozdział ale nie starczyło mi czasu. Przepraszam was bardzo. Teraz tak bardzo się śpieszyłam, ze pewnie błędów jest pełno. No niestety i przepraszam , że też ta późno

2 komentarze:

  1. ale ja lubie gdy są zboczone rzeczy ! haha :D, żart taki troche ;p
    niech tak wypadnie aby ona miała sie całować z Kimś ;)
    rozdział rewelka. xx

    OdpowiedzUsuń